DZIEWIĘĆDZIESIĄTY WIDOK

Dzisiaj będzie trochę politycznie. Troszeczkę;-) Nie, nie będzie o mojej ojczyźnie, gdzie niestety toczy się wojna pomiędzy „Hutu” a „Tutsi”. Tego nie ruszam;-) Będzie o młodym zbuntowanym, pokoleniu Szwajcarów. A zaczęło się od rozmowy z jednym z naszych najmłodszych pracowników socjalnych w Soziale Dienste Asyl. Nazwijmy go „Ramon”, choć ma na imię inaczej, ale Ramon to dosyć popularne imię wśród szwajcarskiej młodzieży. Siedzimy razem na przerwie. Ramon zajada swoją wegańską brokułkę z nieokreślonym sosem. U mnie na talerzu pizza Qauttro formaggi z dodatkiem ulubionego Gruyère (jest zatem pięć serów a nie cztery;-). Bo uwielbiam wszystko na …serowo;-) Otóż Ramon studiuje na Hochschule Luzern – Sozialarbeit, czyli dosłownie pracę społeczną. U nas się to źle kojarzy. Chodzi oczywiście o nauki społecznie i Ramon ma zamiar zostać pracownikiem socjalnym. Oprócz tego Ramon pracuje w pewnej restauracji w Zürichu a trzy dni spędza na praktyce w naszym kantonie Zug. Zatem w tygodniu przemieszcza się pomiędzy trzema kantonami: Zürich, Zug i Luzern. Jest z urodzenia Züri czyli züricherem, tam się wychował i jest z tego bardzo dumny.

Pytam Ramona czy brał udział w poniedziałkowym święcie Sechseläuten. To stara züricherska tradycja witania wiosny. Przypomina trochę nasze palenie marzanny, ale jest bardziej niebezpieczna. Bo naszą marzannę wrzuca się do wody a Böögga pozostawia się, by …rozsadziło mu głowę. (Zresztą w tym roku się nie udało, bo wiał silny wiatr). Otóż Ramon ma zdecydowaną opinię o tym święcie. W skrócie mówi o tym – „zabawa bogatych przebranych w drogie kostiumy, związana w dodatku z męczeniem zwierząt” (Przebierańcy jeżdżą dookoła Böögga na koniach). Mhmm… myślę kontynuowanie tradycji, ale nic. Młodzi mają swoje zdanie. Ramon opowiada mi o Szwajcarii. Mówi, że zwłaszcza w niemieckojęzycznych kantonach doszło do bardzo niebezpiecznego zjawiska. Ogromne rozwarstwienie społeczeństwa. Jest sporo bardzo bogatych ludzi, którzy żyją obok bardzo biednych i się tym zupełnie nie przejmują. Nazywa to Bourgeoisie, bürgerliche Desensibilisierung, (burżuazyjną, mieszczańską znieczulicą). W sumie wg niego bogaci nie przejmują się niczym wartościowym (wydaje mi się, że utożsamia ich ze swoimi rodzicami i ich pokoleniem, z którymi nie chce mieć nic wspólnego). Nie zależy im na ludziach, którzy mają problemy… Na ochronie środowiska, bo latają swoimi prywatnymi jetami i jeżdżą swoimi wielkim SUV-ami… Oczywiście z tego powodu należałoby wprowadzić ograniczenia… Wymienia mi ich sporo. Na niektóre, jak zakaz podróży samochodami w weekendy, hmmm… chyba reaguję zbyt wyraźnym zdziwieniem. Ramon na to – „i widzisz, Twoje pokolenie zupełnie nie rozumie, że zostawi nam zdewastowaną planetę. Wybieracie ciągle egoizm” Nie dyskutuję… Młody człowiek mówi mi, że przepisy socjalne są nieprzydatne, bo cały czas chronią bogatych… Należy wprowadzić wyższe podatki, aby wspierać tych, którzy sobie w życiu nie radzą. Wtedy będzie można lepiej pomagać uchodźcom, wspierać ich w edukacji… Powiało „czerwienią” i przypomniało mi się, jak 1 Maja 1989 (byłem wtedy maturzystą) zmuszono mnie do niesienia proletariackiego czerwonego sztandaru, „bo inaczej nie ma sensu, by pan przystępował do matury”. Zostawiłem jednak swoje własne myśli dla siebie i słuchałem dalej Ramona z ciekawością.

Ogromnie interesujące jest, że wielu młodych Szwajcarów, którzy wyrośli w luksusie, z takim zapałem ten luksus krytykuje i jednocześnie …z niego korzysta;-) Już jako dzieci latali w najbardziej egzotyczne kraje na wakacje, dzisiaj piją strasznie drogie sojowe latte w najdroższych „organicznych” kawiarniach i chodzą do modnych klubów, gdzie za sam wstęp trzeba zapłacić kilka setek franków.

„Ramon” wstaje od stołu, rzuca mi przeciągłe Adieuuuu i pozostawia mnie zdziwionego… Bardzo zdziwionego… Chyba nie wyglądam zbyt mądrze… Ale co tam;-)

Pozdrawiam

Ceramik

15 odpowiedzi na „DZIEWIĘĆDZIESIĄTY WIDOK”

  1. Boję się takich rozmów…

    Polubione przez 1 osoba

    1. I masz rację;-)

      W życiu są znacznie ciekawsze sprawy niż te powyżej.

      Właściwie nie wiem, po co to napisałem, ale to chyba jakiś impuls. Musiałem przelać na „papier” moje wrażenia… Może by się z tego jakoś wyzwolić?

      Uściski.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Też się w ten sposób wyzwalam 🙂

        Polubione przez 1 osoba

  2. A ja się nie boję takich rozmów, wręcz przeciwnie. Są bardzo WAŻNE !!! W dużej części zgadzam się z tym młodym człowiekiem…. Tak, wyrośli w luksusie, korzystają z niego, bo tak zostali wychowani ale nie podoba im się taki świat, szalonego konsumpcjonizmu. (oczywiście nie wszystkim). Widzą co dzieje się dookoła. Nie chcą gonić za kasą od rana do wieczora jak ich rodzice, którzy za ten luksus często obarczeni są kredytami do końca życia. Widzą degradację planety, widza krzywdę innych ludzi, zwierząt….. To jest wina dorosłych. Świat który dla nich przygotowaliśmy, nie jest ani przyjazny, ani bezpieczny, ani zrozumiały. Nie brakuje w nim kasy ….ale też samotności, chaosu, presji, oczekiwań, krytyki i ocen. Coraz więcej z nich z tym sobie nie radzi a dorośli zdziwieni mówią: „jak to, przecież mają wszystko ! W d…. -głowach 🙂 im się przewraca”… Dla mnie to jest pocieszjajce takie myślenie młodego człowieka. (i to też nie ich wina, że mleko krowie (którego produkcja jest znacznie zaniżona (dotowana) w stosunku do kosztów produkcji …o hodowli krów i zanieczyszczeniu środowiska nie wspomnę:( – jest tańsze od mleka sojowego)…pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Myślę, że rozmawiać trzeba zawsze, ale sposób prowadzenie tych rozmów często wymyka się spod kontroli. Pojawiają się niepotrzebne emocje… I kończy się to hmmm… różnie.

      Co odpowiedziałbym młodemu człowiekowi, (gdyby chciał mnie słuchać. Bo i ta druga strona, która tak domaga się tolerancji, sama często ma z tym problem;-) Że to, co mówi związane jest bardziej z pewną modą, z tym, jak NALEŻY się wypowiadać i mysleć, niż z prawdziwą zmianą postepowania. Działacze klimatyczni przykuwający się do lotnisk, pseudoekologiczność aut elektrycznych, zdrowie ludzi w pobliżu elektrowni wiatrowych czy żywiących produktami z soi (pierwsza roślina w historii, która trafiła na rynek w postaci genetycznie zmodyfikowanej) .. Jest mnóstwo takich zapalnych punktów. Do końca niejasnych. A w sprawach ekonomicznych – czy naprawdę podwyższenie podatków jest dobrym wyjściem (by innym było lepiej), by ekonomia stała się bardziej „solidarnościowa”? Czy nie demoralizuje to ludzi, którzy przyzwyczają się do otrzymywania pomocy?

      I raczej trzeba szukać kompromisów niż dzielących ludzi rozwiązań. To się zawsze bardziej sprawdzało niż stawianie sytuacji na ostrzu noża;-)

      Serdeczności.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Rozmawiać już ze sobą nie umiemy a słuchać aktywnie …. to już w ogóle i tu tkwi problem. Zawsze musi być czyjaś „racja” na wierzchu a konflikt intelektualny nie ma charakteru zero-jedynkowego, przez co nie musi zakończyć się porażką jednej ze stron. Kiedy prowadzony jest merytorycznie, z poszanowaniem zasad dyskusji i osoby rozmówcy – prawie zawsze przynosi korzyści obydwu stronom.Sposób narracji też jest szalenie ważny ( i myślę, że Tego Ci zabrakło z Twoim rozmówcą 🙂 ) ….Tylko kto teraz tak umie dyskutować ? Za mało skupiamy się na faktach, za dużo na emocjach. Konflikty ideowe są tak stare jak ludzkość – teraz też dokonują się wybory. Z Twoim ostatnim zdaniem zgadzam się w 100% ….luksusowego weekendu życzę 🙂 🙂

        Polubione przez 1 osoba

        1. W czasie powyższej rozmowy właściwie tylko słuchałem;-) Miałem wrażenie, że Ramon nie chce poznać mojego zdania. A może przyjął z góry, że jako reprezentant tego pokolenia mam takie a nie inne poglądy;-) Może w czasie następnego spotkania uda się nawiązać dyskusję… Pytanie, czy mój rozmówca naprawdę tego chce.

          Uściski

          Polubione przez 1 osoba

  3. Bardzo ciekawe te Twoje myśli. I wiesz, co napiszę. Że to wszystko już było. Takie rozmowy z naszymi dziadkami pokolenia chowanego w luksusie, które chciało zmienić świat
    Potem dorastali, odziedziczyli kasę po przodkach i… Mamy współczesny świat. Bez komentarza. 😃

    Polubione przez 1 osoba

    1. Chciałam zapytać . O jakim luksusie mówisz w czasach naszych dziadków ?

      Polubione przez 2 ludzi

      1. Przed drugą wojną światową, bo to są moi dziadkowie część społeczeństwa żyła w luksusie, choć nieco innym. I młodzież miała takie ciągotki naprawy świata. A potem było jak byłpo. Młodzież dorastając zmieniała poglądy. Jak i teraz. Aż obserwuje teraźniejszość od wielu wielu lat.

        Polubione przez 1 osoba

    2. Dokładnie;-) Wydaje mi się, że ten konflikt generacji jest czymś znanym od wieków. Młodzi zawsze chcą dużo zmieniać i patrzą krytycznie na pokolenie swoich rodziców. I wlecze się to za człowiekiem całe wieki. Może wyjściem jest, aby starsi pozwoli młodym działać po swojemu (a nawet się na tym od czasu do czasu sparzyć;-) a młodzi (choć trochę;-) korzystali z doświadczenia i rad tych, którzy się już w życiu niejednokrotnie „sparzyli”;-);-);-)

      Uściski.

      Polubione przez 2 ludzi

  4. Szkoda, że takich przemyśleń ze świecą szukać w naszych czasach. Za to interesujemy się życiem prywatnym, czyli kto z kim i w co ona się ubrała. Brrr
    Moja znajoma „eko” kupuje mięso vege, a w składzie kilka E, bo tę wodę trzeba czymś związać. Zupełnie tego nie rozumiem…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Właśnie. Dzisiaj bardzo trudno o sprawdzone produkty. Właściwie jest tajemnicą, co jemy. Chyba, że mamy swój ogródek;-)

      Mięso vege… Właściwie to nie „mięso”… Więc dlaczego nazywa się „mięso” ;-);-);-)

      Polubienie

  5. Sfrustrowani młodzi ludzie… sporo tego.
    W wiadomościach u nas podali, że w ostatnich 6 miesiącach, w Melbourne odbyło się 500 protestów – prawie 3 dziennie.
    Policja poświęciła na to 10,000 dniówek – czyli miała o tyle mniej środków na dbanie o bezpieczeństwo mieszkańców.
    Wydaje mi się, że nigdy w historii nie było takiego braku kontynuacji tradycji rodzinnej czy narodowej.
    Na dłuższą metę nic dobrego z tego nie wyjdzie.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Czyli frustracja młodych jest bardzo kosztowna;-) Patrząc przynajmniej na koszty policji i zapewnienia nam bezpieczeństwa…

      Brak kontynuacji rodzinnej i narodowej. No właśnie… Dawniej były to zjawiska raczej skrajne. Hipisi, pacyfiści, dzieci kwiaty funkcjonowali gdzieś tam na obrzeżach społeczeństwa. Dzisiejsza kultura WOKErsów i całe to zielone szaleństwo chce nas wszystkich „obudzić” i wywierać jak największy wpływ na całość społeczeństwa.

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij